środa, 10 października 2012

Prolog



                        III TOM 
                                                                   PROLOG
Wampirzyzm. Dla jednych przekleństwo, dla innych błogosławieństwo. Jedni muszą przez całą wieczność nosić na barach klątwę „słońca”, inni zaś mszczą się na swoich dręczycielach, przez których mieli zrujnowane życie- teraz mają siłę by się odegrać. Czym wampirzyzm jest dla mnie? Kiedyś było to przekleństwo. Brzydziłam się tego, czym są wampiry- nawet, jeśli pokochałam jednego z nich. Nie jest to również błogosławieństwo- to powiedziane o stanowczo za wiele. Po prostu- wampirzyzm jest dla mnie drugą szansą, w której mogę ratować innych (chociaż pewne, że będę ich niestety też ranić) i w której… Mogę być już  na wieki z moim mężem- Damonem.
Oczywiste, wampirzyzm nie jest czymś, o czym marzyłam. Nieraz cierpię przez to, że muszę krzywdzić niewinnych ludzi. Mam jednak w miarę „czyste sumienie” (o ile można to tak nazwać), gdyż Damon nauczył mnie samokontroli i nikogo (jeszcze) nie zabiłam. Czasem jednak wydaje mi się, że tego wszystkiego jest po prostu za wiele; że w końcu wymięknę i nie dam rady nad tym zapanować. Żądza krwi staje się nie raz silniejsza ode mnie. W mojej głowie pojawia się wtedy tylko myśl „Rozerwać człowieka na strzępy”. Druga, demoniczna natura domaga się, aby wreszcie ją uwolnić. Nie mogę jednak zabić człowieka. Ze wszystkich sił staram się to kontrolować. Do niedawna udawało mi się to bez problemu. Teraz jednak, kiedy przyzwyczaiłam się do ludzkiej krwi stało się to dla mnie czymś normalnym i nie mam już takich zahamowań. Ostatnio prawie wysuszyłam jakiegoś faceta do sucha. W ostatniej chwili odezwała się moja cnota „Zostaw go! Zabijesz niewinnego człowieka!”. Nie chciałam powiedzieć o tym Damonowi, bo jak to on- za bardzo by się martwił. Nie potrafiłam go jednak oszukiwać- to bez sensu. Powiedziałam mu o tym i od tego czasu chodzi na łowy ze mną, by móc w razie czego mnie powstrzymać. Wiem, że się mną przejmuje, ale wspiera mnie i mi pomaga- dziękuję mu za to.
Jedna rzecz, która jest niezmiernie denerwująca to, to, że nie mam pierścienia i nie mogę wychodzić na słońce. Odkąd Bonnie dowiedziała się, że jestem wampirem… Nie chce mnie widzieć, a Nathan nie jest w stanie jej nakłonić do spotkania ze mną. Prowadzę nocny tryb życia. Nie jest mi z tym lekko, no ale cóż…
Niepokoi mnie jednak zachowanie Stefana. Jeszcze niedawno był moim przyjacielem, a teraz? Za wszelką cenę stara się mnie unikać, a gdy mnie widzi posyła mi bardzo wymuszony uśmiech, po czym ulatnia się do swojego pokoju. Nie jest to normalne zachowanie. Wiem, że coś go dręczy. Gdy chciałam z nim o tym pogadać, zatrzasnął mi drzwi pod nosem- dosłownie. Nie wiem o co mu chodzi… I podejrzewam, że prędko się nie dowiem… A jak już, to w bardzo… Nietypowy sposób…
Dziwi mnie również to jak Katherine i Arthur bardzo się kochają. To niedorzeczne. Przecież każdy głupi wie, że Katherine zawsze będzie na swój sposób kochała tylko i wyłącznie Stefana, a poniekąd Damona. Arthur jest jej do czegoś potrzebny… Tylko do czego? Rozmawiałam z nim ostatnio. Jest prze szczęśliwy. Miło patrzyło mi się na szczery uśmiech na jego twarzy, jednak ile to szczęście ma potrwać? Co knuje Katherine?
Cieszę się, że utrzymujemy stały kontakt z Jimmy’m i Florence. Nasze więzi znacznie się zacieśniły. Wiem, że każdy by powiedział, że spotykanie się ze swoimi byłymi to idiotyczny, a wręcz chory pomysł, ale nam to pasuje. Czujemy się świetnie w swoim towarzystwie, a Flori i Jim bardzo się polubili, a nawet zaprzyjaźnili… Nie widujemy się jednak codziennie, gdyż wiadome- Florence mieszka w San Francisco, a na dodatek musi pracować. Hm.. No nie musi, ale chce. To jest jej pasja i… Realizuje się w tym. Jimmy natomiast nadal mieszka w Miami i wpada tu kiedy może, bo pieniędzy nie zawsze ma pod dostatkiem.
Caroline jest z Klausem, a Tyler usiłuje pocieszyć się dziewczyną, z którą był na weselu- Isabellą. Jestem ciekawa, ile ten ich „związek” przetrwa…? Przecież wiadomo, że on kocha tylko i wyłącznie Caroline, no ale cóż… Mówi się trudno.
Ja osobiście czuję, że ten ‘kolorowy’ obrazek niedługo ulegnie zniszczeniu. Zupełnie jakby jakaś bomba wisiała w powietrzu i ktoś miał ją spuścić… Podejrzewam, że ta ‘cisza przed burzą’ zostanie niedługo zniszczona.
Dręczy mnie również to, że… Po przemianie w wampira odzyskałam „zawieszone” wspomnienia. Przypomniałam sobie, że to Damona poznałam jako pierwszego i to jak wyznał mi miłość… To było takie piękne… Chciałam z nim o tym pomówić, ale kiedy próbuję, zamieram. Nie wiem, czy jest sens poruszyć ten temat. Chciałabym bardzo, ale… Boję się. Zastanawia mnie jednak to, dlaczego, kiedy byłam człowiekiem, nie sprawił, bym przypomniała sobie o tym? Przecież zawsze mu tłumaczyłam, że może wszystko inaczej potoczyłoby się, gdybym to właśnie jego poznała pierwszego… Dlaczego nic z tym nie zrobił? Przecież to mogło już wtedy odegrać duże znaczenie w naszej relacji…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz