III TOM
PROLOG
PROLOG
Wampirzyzm.
Dla jednych przekleństwo, dla innych błogosławieństwo. Jedni muszą przez całą
wieczność nosić na barach klątwę „słońca”, inni zaś mszczą się na swoich
dręczycielach, przez których mieli zrujnowane życie- teraz mają siłę by się
odegrać. Czym wampirzyzm jest dla mnie? Kiedyś było to przekleństwo. Brzydziłam
się tego, czym są wampiry- nawet, jeśli pokochałam jednego z nich. Nie jest to
również błogosławieństwo- to powiedziane o stanowczo za wiele. Po prostu-
wampirzyzm jest dla mnie drugą szansą, w której mogę ratować innych (chociaż
pewne, że będę ich niestety też ranić) i w której… Mogę być już na wieki z moim mężem- Damonem.
Oczywiste,
wampirzyzm nie jest czymś, o czym marzyłam. Nieraz cierpię przez to, że muszę
krzywdzić niewinnych ludzi. Mam jednak w miarę „czyste sumienie” (o ile można
to tak nazwać), gdyż Damon nauczył mnie samokontroli i nikogo (jeszcze) nie
zabiłam. Czasem jednak wydaje mi się, że tego wszystkiego jest po prostu za
wiele; że w końcu wymięknę i nie dam rady nad tym zapanować. Żądza krwi staje
się nie raz silniejsza ode mnie. W mojej głowie pojawia się wtedy tylko myśl
„Rozerwać człowieka na strzępy”. Druga, demoniczna natura domaga się, aby
wreszcie ją uwolnić. Nie mogę jednak zabić człowieka. Ze wszystkich sił staram
się to kontrolować. Do niedawna udawało mi się to bez problemu. Teraz jednak,
kiedy przyzwyczaiłam się do ludzkiej krwi stało się to dla mnie czymś normalnym
i nie mam już takich zahamowań. Ostatnio prawie wysuszyłam jakiegoś faceta do
sucha. W ostatniej chwili odezwała się moja cnota „Zostaw go! Zabijesz
niewinnego człowieka!”. Nie chciałam powiedzieć o tym Damonowi, bo jak to on-
za bardzo by się martwił. Nie potrafiłam go jednak oszukiwać- to bez sensu.
Powiedziałam mu o tym i od tego czasu chodzi na łowy ze mną, by móc w razie
czego mnie powstrzymać. Wiem, że się mną przejmuje, ale wspiera mnie i mi
pomaga- dziękuję mu za to.
Jedna
rzecz, która jest niezmiernie denerwująca to, to, że nie mam pierścienia i nie
mogę wychodzić na słońce. Odkąd Bonnie dowiedziała się, że jestem wampirem… Nie
chce mnie widzieć, a Nathan nie jest w stanie jej nakłonić do spotkania ze mną.
Prowadzę nocny tryb życia. Nie jest mi z tym lekko, no ale cóż…
Niepokoi
mnie jednak zachowanie Stefana. Jeszcze niedawno był moim przyjacielem, a teraz?
Za wszelką cenę stara się mnie unikać, a gdy mnie widzi posyła mi bardzo
wymuszony uśmiech, po czym ulatnia się do swojego pokoju. Nie jest to normalne
zachowanie. Wiem, że coś go dręczy. Gdy chciałam z nim o tym pogadać,
zatrzasnął mi drzwi pod nosem- dosłownie. Nie wiem o co mu chodzi… I
podejrzewam, że prędko się nie dowiem… A jak już, to w bardzo… Nietypowy
sposób…
Dziwi
mnie również to jak Katherine i Arthur bardzo się kochają. To niedorzeczne.
Przecież każdy głupi wie, że Katherine zawsze będzie na swój sposób kochała
tylko i wyłącznie Stefana, a poniekąd Damona. Arthur jest jej do czegoś
potrzebny… Tylko do czego? Rozmawiałam z nim ostatnio. Jest prze szczęśliwy.
Miło patrzyło mi się na szczery uśmiech na jego twarzy, jednak ile to szczęście
ma potrwać? Co knuje Katherine?
Cieszę
się, że utrzymujemy stały kontakt z Jimmy’m i Florence. Nasze więzi znacznie
się zacieśniły. Wiem, że każdy by powiedział, że spotykanie się ze swoimi
byłymi to idiotyczny, a wręcz chory pomysł, ale nam to pasuje. Czujemy się
świetnie w swoim towarzystwie, a Flori i Jim bardzo się polubili, a nawet
zaprzyjaźnili… Nie widujemy się jednak codziennie, gdyż wiadome- Florence
mieszka w San Francisco, a na dodatek musi pracować. Hm.. No nie musi, ale
chce. To jest jej pasja i… Realizuje się w tym. Jimmy natomiast nadal mieszka w
Miami i wpada tu kiedy może, bo pieniędzy nie zawsze ma pod dostatkiem.
Caroline
jest z Klausem, a Tyler usiłuje pocieszyć się dziewczyną, z którą był na
weselu- Isabellą. Jestem ciekawa, ile ten ich „związek” przetrwa…? Przecież
wiadomo, że on kocha tylko i wyłącznie Caroline, no ale cóż… Mówi się trudno.
Ja
osobiście czuję, że ten ‘kolorowy’ obrazek niedługo ulegnie zniszczeniu.
Zupełnie jakby jakaś bomba wisiała w powietrzu i ktoś miał ją spuścić… Podejrzewam,
że ta ‘cisza przed burzą’ zostanie niedługo zniszczona.
Dręczy
mnie również to, że… Po przemianie w wampira odzyskałam „zawieszone”
wspomnienia. Przypomniałam sobie, że to Damona poznałam jako pierwszego i to
jak wyznał mi miłość… To było takie piękne… Chciałam z nim o tym pomówić, ale
kiedy próbuję, zamieram. Nie wiem, czy jest sens poruszyć ten temat. Chciałabym
bardzo, ale… Boję się. Zastanawia mnie jednak to, dlaczego, kiedy byłam
człowiekiem, nie sprawił, bym przypomniała sobie o tym? Przecież zawsze mu
tłumaczyłam, że może wszystko inaczej potoczyłoby się, gdybym to właśnie jego
poznała pierwszego… Dlaczego nic z tym nie zrobił? Przecież to mogło już wtedy
odegrać duże znaczenie w naszej relacji…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz